Jak byłam mała jakoś w ogóle mnie nie interesowało skąd się biorą dzieci. Pewnego pięknego dnia, w przedszkolu, podczas zabawy lalkami (Barbie i Kenem) moja koleżanka stwierdziła, że lalki teraz będą uprawiać SEKS. Nie jarzyłam o co chodzi, więc koleżanka wytłumaczyła mi cóż to jest ów 'SEKS'. Nie mogłam wyjść z podziwu kto i po co to wymyślił.
Chyba nie muszę dodawać, że minęło ładnych kilka lat, zanim dowiedziałam się, że rzeczony 'seks' w ogóle ma cokolwiek wspólnego z robieniem dzieci.
Byłam przekonana, że starszy brat jest pomocnikiem Mikołaja i zamontował niewidzialną kamerę w moim pokoju (najpierw myślałam, że zwykłą, ale jej nie znalazłam, więc doszłam do wniosku, że jest niewidzialna), więc starałam się być grzeczna, żeby dostać prezent. Listy do Mikołaja były zawsze kładzione obowiązkowo na parapet, żeby sobie wziął, jak będzie przejeżdżał. (Później strasznie się uśmiałam, jak wszytskie znalazłam w szufladzie i przeczytałam, na szczęście już nie wierzyłam wtedy w Mikołaja).
autor: kaja |Jak byłem mały, to myślałem, że mówi się "wleśniczówka". Dlaczego? "W leśniczówce za lasem..."
autor: AdT |Myślałam, że żeby mieć dziecko, wystarczy pocałować się z facetem.
Swoją drogą, sporo byłoby tych bachorów...
Jak byłem mały, to myślałem, że książka p.t.: "Łysek z pokładu Idy" jest książką o kosmonautach lub kosmitach.
Poza tym, mieliśmy w domu radiolę "Sudety" (tj. radio i gramofon w jednym). Po włączeniu "panel" do strojenia radia był podświetlony. Myślałem, że jak gra muzyka, to w środku tańczą w parach malutkie ludziki. Często tam zaglądałem (podnosząc klapę gramofonu), ale stwierdziłem, że pewnie się chowają.
Jak byłam mała, to myślałam, że jak się dotknie palcem na mapie np. "Wrocław", to mój palec ukaże się w całym Wrocławiu i zniszczy wszystko, tak jak jakiś olbrzym.
autor: Anonim |Myślałam, że jak się dotknie telewizora, to tamci ludzie nas zobaczą i usłyszą, w ogóle myślałam, że nas śledzą i zawsze gdy mówiłam koleżance jakiś sekret czy tajemnicę, to wyłączałam TV.
autor: Anonim |Myślałam, że jak podaje sie godzinę np. wpół do 9, to mówi się "w pudło". Długo zastanawiałam się, co to za pudło...
autor: m.l. |Jak byłem mały, poszedłem pewnego dnia do lokalnego kiosku, by wydać znalezione 200 zł (czyli dzisiejsze 2 grosze). Jako że nie miałem pomysłu jak to zrobić, poprosiłem (jak pani, która stała w kolejce zaraz przede mną), żeby mi pani kioskarka tą dwusetkę 'rozmieniła'. Gdy zapytała 'na ile?', podekscytowany stwierdziłem, że skoro pyta, to mogę teraz chyba poprosić o dowolną kwotę i zostać niesamowicie bogaty rozmieniając pieniądze właśnie... Bardzo się zdziwiłem, gdy dała mi po prostu dwie stuzłotówki...
autor: Dark Archon |Kiedy byłam mała, cierpiałam na chorobę lokomocyjną, dlatego gdy wyruszaliśmy w podróż, starszy brat zawsze mnie zagadywał i opowiadał różne historie. Pewnego razu opowiedział mi, że na autostradzie A4 kręcą film sensacyjny o kolesiu, co podróżuje po świecie. Na trasie właśnie trwał
remont, było pełno robotników, koparek itp. Brat wmówił mi, że to ekipa filmowa, która buduje scenografię i poprawia krajobraz (akcja filmu toczyła się w Afryce, ale przez oszczędność kręcono ją tutaj). Tam gdzie stały budki robotników - były kwatery ekipy i biuro reżysera, robotnicy wysypywali piasek, żeby zrobić afrykańską pustynną drogę, ustawiali sztuczne afrykańskie drzewa, budowali murzyńskie wioski. Święcie wierzyłam w każde słowo, dopiero kiedy byłam starsza uświadomili mi, że to był wkręt. A co najważniejsze, to działało i czułam się całą drogę dobrze.