...gdy pierwszy raz usłyszałem słowo 'biegunka' pomysłalem, że to jakaś choroba, której się dostaje na biegunie.
autor: janek | 22 września 2007Jak byłem mały, myślałem, że od urodzenia "ciągnie" się za mną niewidzialny sznur, przywiązany z jednej strony do mojego domu, a z drugiej do mnie. Za każdym razem gdy przechodziłem pod zjeżdżalnią albo drabinkami na placu zabaw to musiałem wrócić tą samą drogą, by ten sznur się nie zaplątał. Tak samo jak zjeżdżałem windą, to później nie mogłem wejść po schodach tylko musiałem tą windą wjechać z powrotem. A to wszystko po to, żeby moje życie nie było poplątane...
autor: Krzyś | 22 września 2007... hejnał z wieży kościoła mariackiego grają tylko o 12. Podczas wizyty u rodziny w Nowej Hucie prawie się popłakałem, bo była 11.30 a mama jeszcze piła kawę. Na szczęście wujek załatwił, że zagrali z godzinnym opóźnieniem. Specjalnie dla mnie!!!
autor: Origami | 22 września 2007Jak byłem mały, myślałem, że wszystko w przeszłości było czarno-białe. Wydawało mi się to strasznie oczywiste, skoro kolorowa telewizja była zupełną nowością, to i kolory nie mogły istnieć od dawna.
autor: locust | 22 września 2007...kiedyś świat wyglądał tak jak na starych filmach.. czyli czarno-biało :P że nie było kolorów tylko odcienie szarości ;]
autor: Miki | 22 września 2007Jak byliśmy mali, mama mówiła nam, żeby nie robić za głośno radia, bo "pan nakrzyczy". I rzeczywiście: gdy gwałtownie przesuwaliśmy suwak do samego końca, był ryk tak niesamowity i przy tym nieywraźny, że uciekaliśmy z siostrą w popłochu przed tym panem w radiu. Mama musiała przychodzić i sama wyłączać radio; my już byliśmy w drugim pokoju cali wystraszeni. Potem długo baliśmy się wejść do pokoju z radiem.
autor: konradk | 22 września 2007Uważałem, że Ziemia jest zamknięta w kuli, a na końcu świata jest druga Polska. Wyobrażałem sobie ją jako ogromną puszczę, w której żyją tylko sarny.
autor: Chemosh | 22 września 2007Jak byłem mały, to myślałem, że Warszawa, skoro jest stolicą, to jest w samym środku Polski, a Pałac Kultury jest w samym środku Warszawy - czyli jest punktem wyznaczającym środek kraju.
autor: Roland | 22 września 2007Kiedy byłam mała, nie potrafiłam zasnąć jeśli nie zawinęłam się w kołdrę jak w kokon, bo wydawało mi się, że w nocy pod łóżkiem mieszkają szczuropodobne stwory, które mnie pogryzą... Do dziś nie zasnę ze stopami odkrytymi... czasem wystawiam ręce, ale wolę kołderkowy kokonik, wtedy czuję się bezpiecznie.
autor: Anonim | 22 września 2007Jak słyszałem określenie 'kartezjański układ współrzędnych' to myślałem, że jest takie plemię jak Kartezjanie, którzy siedzą gdzieś w dżungli i wymyślają takie rzeczy.
autor: Mikołaj | 22 września 2007