Jak byłem mały, to myślałem, że białe psy robią białe kupy...
autor: Kupiś |Gdy byłem mały, usłyszałem w telewizji, że człowiek w ciągu swojego życia mruga dwieście milionów razy, a potem umiera. Potraktowałem tę informację bardzo na serio i postanowiłem wykorzystać ją w celu maksymalnego wydłużenia swojego życia. Do zagadnienia podszedłem z iście naukową pasją...
Wciąż pamiętam minę mojej Mamy, gdy spytała, po co przykleiłem sobie taśmą klejącą powieki do brwi, a ja odpowiedziałem - "Żeby nie umrzeć!"
Jak byłam mała, to byłam przekonana, że jest kolęda "Pójdźmy wszyscy na panienki". I była to moja ulubiona kolęda.
autor: AsiaBiałystok |Kiedy byłam mała myślałam, że dzieci biorą się z całowania.
autor: MalaBlondzia |"Była kiedyś piosenka, gdzie był tekst "załóż gumę na instrument" i ja wtedy wyobrażałam sobie gumkę recepturkę nakładaną na skrzypce..."
Ech, a ja widziałam gumę balonową naciąganą na (nie mam pojęcia dlaczego) mikrofon.
Jak byłam mała, oglądałam z babcią serial "Klan" i zawsze jak była ta piosenka, na początku śpiewałam: "życie, życie, jasny welon" zamiast "jest nowelą".
autor: anka. |Jak byłem mały, to myślałem, że każdy dorosły człowiek urodził się już dorosły, jest i będzie taki cały czas (nie zestarzeje się). Do tego, gdy widziałem czarno-białe zdjęcia, byłem święcie przekonany, że świat był czarno-biały aż do momentu moich narodzin (i tym tłumaczyłem to, że ja nie zaznałem tego 'czarno-białego' świata).
Najdziwniejsze było jeszcze, że według mnie każdemu dorosłemu jest przypisana określona funkcja, np. ja jestem Michał, moja mama to mama Michała (broń Boże np. Elżbieta!), mój tata to tata Michała itp. Jakby nie mieli własnej tożsamości, tylko byli określani względem mnie (np. pani Bronia nazywa się pani Bronia, a nie Bronisława Kowalska). Co z tego, że mój wujek ma własną córkę? Był, jest i będzie wujkiem Michała, nawet, jeśli jest ojcem mojej kuzynki. Natomiast mój tata nie jest dla niej wujkiem, tylko - jak zawsze - tatą Michała.
A ja, jak byłem mały, to rozumowałem tak:
Małgosia -> Małgorzata
więc
Gosia -> Gorzata
I byłem święcie przekonany, że Gosia to zdrobnienie od osobnego imienia Gorzata...
Jak byłem mały, to byłem święcie przekonany, że tylko ja na całym świecie mam na imię Michał i nie wyobrażałem sobie sytuacji, że ktoś ma na imię tak jak ja. Jakaż głęboka była moja rozpacz, gdy poszedłem do przedszkola i spotkałem innego Michała. Byłem na niego święcie oburzony - jak tak można! Toż to pogwałcenie praw autorskich! Michał jest jeden i wszyscy mają obowiązek go znać...
autor: Fidelio |Jak byłam mała i moja mama smażyła jajka na jajecznicę, to płakałam, bo sądziłam, że jeśli jajka postoją w lodówce, to wyklują się z nich pisklaczki.
autor: mjks |